Autor: Tomasz Radzik. POLSKA - ANGLIA. Jakub Błaszczykowski: Nie będzie problemów z koncentracją. Madanowicz
Nieuznana bramka Roberta Lewandowskiego to był tylko przedsmak. Kuba Błaszczykowski zdobył pięknego gola! Jednak niepokoi polska obrona w rozsypce. Gdyby nie Szczęsny
Trzej polscy piłkarze mogli przejść do historii futbolu. Robert Lewandowski, Łukasz Piszczek i Jakub Błaszczykowski stanęli przed szansą wygrania Ligi Mistrzów. Jednak w finale na
Tu rady są dwie: albo spróbujesz się przełamać i nawiązać jednak jakiś dialog z otoczeniem, albo poszukasz sobie takich znajomych, którzy zaakceptują Twoją mrukliwość i nie będą Cię ignorowali z tego powodu. Nikt mnie nie lubi. Dlaczego ludzie mnie unikają, ignorują i nie zapraszają na imprezy? Zdjęcie: Pixabay.
Sukces, który Kuba Błaszczykowski osiągnął do tej pory to jeszcze nie jest jego ostatnie słowo. Mówią o nim "wojownik". Mówią o nim "wojownik". Nawet wtedy, gdy nabawił się poważnej kontuzji (zerwane więzadła w 2014 roku) i stracił opaskę kapitana w reprezentacji Polski (Lewandowski został kapitanem, a Kuba dowiedział się o
Czemu nie lubicie Roberta Lewandowskiego? Tak z nudów się pytam, nie ma co robić na zapytaju. To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać. 1 ocena Najlepsza odp: 100%. 0. 1. odpowiedział (a) 12.08.2013 o 21:55: Ja tam go lubie,może on jest na kasę tylko kuszony,ale gra jakoś i to doceniam.
. Wygląda na to, że poza tłumem oburzonych porażką w Moskwie kibiców, polska reprezentacja musi zmierzyć się jeszcze z wewnętrznymi problemami. Po meczu Polska-Senegal, w którym, nie bójmy się tego powiedzieć, poszło nam tragicznie, atmosfera w drużynie podobno się zagęściła. Wszyscy mówią jednak o tym, że konflikt między Robertem Lewandowskim a Kubą Błaszczykowskim zaczyna eskalować do niebezpiecznych się przyjaźnili, ich rodziny były blisko. Teraz rozmawiają z grzeczności, a ziarno niepokoju zasiane w drużynie kiełkuje. Nikt jednak nie wie, dlaczego ich relacja wygląda tak jak wygląda. Nawet sami koledzy z drużyny:Nie wiem, czy ktoś jest o coś zazdrosny, czy ktoś komuś nastąpił na odcisk, ale chłopaki się nie lubią. Trudno. Ważne, że umieją ze sobą grać. Kosa jest. Kto widzi ich na co dzień, od razu to zauważa. Pierwsze rysy na ich relacji pojawiły się po słowach Roberta, który w jednym z wywiadów poskarżył się, że po przeprowadzce musiał sam sobie radzić, a jego najlepszymi kolegami w drużynie są Niemcy. Kolejne rysy pojawiły się, gdy na Lewandowskiego rzucił się z pięściami Paragwajczyk Lucas Barrios, w obronie Roberta nie stanął ani Kuba, ani Piszczu – twierdzą zawodnicy w książce „Tajemnice Kadry”.Myślicie, że konflikt pogłębi się po dramatycznej porażce z Senegalem? Czy może będzie to ostatecznym powodem do tego, żeby panowie podali sobie ręce i wreszcie zaczęli ze sobą rozmawiać?Przez samobój Thiago Cionka Polska przegrała na Mundialu 2018. Piłkarz wreszcie skomentował swój koszmarny błądRęce opadają… Ojciec wyśmiał występ Wojciecha Szczęsnego na Mundialu 2018. Naprawdę to powiedział?Tak zdenerwowanego Roberta Lewandowskiego dawno nie słyszeliśmy! Lewy dosadnie skwitował mecz Polaków z SenegalemAnna Lewandowska pociesza słodkim pocałunkiem zdruzgotanego Roberta Lewandowskiego! Tylko ona wie, jak cierpiał Polski orzeł!Anna Lewandowska wspiera Roberta Lewandowskiego przed meczem z SenegalemKuba Błaszczykowski - mecz Polska-CzarnogóraRobert Lewandowski prywatnie. Z kim się przyjaźni?Elwira SzczepańskaZ wykształcenia polonistka, z zawodu redaktorka. Miłośniczka crossfitu i zdrowego stylu życia. Wielbicielka francuskiego kina, włoskiej kuchni i filmów Stanisława Barei.
Żaden polski piłkarz nie miał tak dobrego PR-u jak Jakub Błaszczykowski. Miał wszystko, żeby rozkochać Polaków. I rozkochał. Trudne dzieciństwo i dramat rodzinny, który – jakkolwiek to brzmi, pewnie brutalnie – od razu stawiał go w pozycji gościa, któremu się kibicuje. Oddanie dla reprezentacji Polski. Wielkie uznanie w Borussii Dortmund, gdzie postrzega się go za legendę. Wyniki sportowe, dzięki którym był przez lata w ścisłej czołówce najlepszych polskich zawodników. Wreszcie – akcję ratunkową Wisły Kraków, którą znów „kupił sobie” tony szacunku polskiego kibica. Tylko czy ten sam Błaszczykowski – ulubieniec, lider, wzór – nie rozmienia właśnie swojej legendy na drobne?Nie wiemy, czy Jakub Błaszczykowski powinien już zakończyć karierę. To nie my jesteśmy od tego, by o tym decydować. Nie ulega natomiast wątpliwości, że Kuba – niezależnie od tego, kiedy skończy grać w piłkę – nie odejdzie jako wielki piłkarz. Jego przyjaciel, Łukasz Piszczek, żegna się w idealny sposób. Wytrzymał na najwyższym poziomie do samego końca, sięgnął po Puchar Niemiec, był piłkarzem wyjściowego składu Borussii, a po sezonie wróci do rodzinnych Goczałkowic. Odchodzi na własnych zasadach. Wtedy, kiedy chce, a nie wtedy, gdy zmusza go do tego sytuacja. W przypadku Piszczka aż chce się zapytać: „Łukasz, a może byś pograł jeszcze sezon?”. Do Błaszczykowskiego pasuje inne: „Kuba, a może dałbyś już sobie spokój?”.Kariera ligowa Błaszczykowskiego to rozmienianie się na drobne od sezonu 12/13, kiedy był lokomotywą BVB i dotarł ze swoją drużyną do finału Ligi Mistrzów. Oczywiście – mówimy o przypadku specyficznym, bo Błaszczykowskiemu przez te wszystkie lata nie pomagało zdrowie. Po wspomnianym sezonie, jego kariera w Borussii wyglądała następująco:13/14 – 2 gole, 2 asysty, 784 minuty w lidze14/15 – 0 goli, 0 asyst, 599 minut w lidzeCzyli słabo. Bardzo słabo. Błaszczykowski ratował się wypożyczeniem do Fiorentiny, gdzie furory też nie zrobił. Poźniej zdecydował się na Vfl Wolfsburg, gdzie w pierwszym sezonie pograł dużo, a później – także z powodów zdrowotnych – znalazł się w drugim szeregu. Jego drużynie nie szło tak dobrze jak dzisiaj, musiała ratować ligę barażami. W międzyczasie Błaszczykowski ciągle dostawał powołania. Podczas każdego zgrupowania powstawała dyskusja – czy powinniśmy zapraszać kogoś na kadrę głównie za zasługi? Sam Błaszczykowski nigdy nie chciał uciąć tematu reprezentacji jak – znów odwołanie do jego kumpla – Łukasz Piszczek. Nie powiedział stop, nie przyjął kwiatów i okolicznościowej koszulki. Wręcz przeciwnie – zawsze deklarował, że będzie grał dla biało-czerwonych do momentu, gdy będzie dostawał powołania. I być może wciąż w to wierzy, skoro jeszcze nie zorganizowano mu zasłużonego tym sezonie Błaszczykowski nie dobił nawet do pięciuset minut. Ma ich dokładnie 472. Przez cały mecz – od pierwszej do 90 minuty – wytrwał na placu gry tylko raz. W wyjściowym składzie Wisły znalazł się trzykrotnie. Dziś to już cień piłkarza sprzed lat. Cień, który wciąż może się wyróżniać na polskich boiskach, jeśli tylko jest zdrowy. Pytanie, czy gościa o takim życiorysie powinno satysfakcjonować to, że wygra rywalizację o skład z Żanem Medvedem albo okaże się lepszym środkowym pomocnikiem niż Pelle van jednej strony to rozumiemy. Jesteś właścicielem klubu (Błaszczykowskim) i masz piłkarza, który – jeśli zdrowie pozwoli – może być gwiazdą klubu (Błaszczykowskiego), a przy okazji nie generuje kosztów. Zakochałeś się w Wiśle i chcesz jej pomóc każdym możliwym sposobem. Wolisz dobro klubu niż dbanie o własną legendę. Ale jednocześnie musisz mieć świadomość, że przedłużasz układ, który i tak jest z góry skazany na porażkę. Błaszczykowski to wciąż lider Wisły, piłkarz, w którego niektórzy koledzy z szatni są wpatrzeni jak w obrazek. Lecz na dłuższą metę to nie może tak funkcjonować. Jak nowi piłkarze mogą czuć się swobodnie, wiedząc, że dzielą szatnię ze swoim przełożonym? Jak trener ma funkcjonować, gdy może znaleźć się na dywaniku nie musząc przenosić się do gabinetu prezesa? No i najważniejsze – co szkoleniowiec ma zrobić w sytuacji, gdy nie chce stawiać na Błaszczykowskiego-piłkarza, co nie do końca podoba się Błaszczykowskiemu-właścicielowi?Pretekstem do tego tekstu jest oczywiście wczorajszy wywiad Błaszczykowskiego dla Canal+. Wywiad, w którym po raz kolejny zobaczyliśmy cechę, o którą przed laty trudno było Błaszczykowskiego posądzać – małostkowość. Właściciel Wisły odnosił się do słów Zbigniewa Bońka, który na portalu głosił następujące tezy:– Regularnie oglądam ligę i muszę szczerze powiedzieć, że nie podobała mi się manifestacja Kuby Błaszczykowskiego po strzelonym golu. To było ostentacyjne pokazanie, co myślę o trenerze, którego sam zatrudniłem. Kuba ma wszystkie narzędzia, żeby takie sprawy rozwiązywać inaczej. Jeśli nie podoba mu się Peter Hyballa, niech go po prostu zwolni, a nie krzyżuje w transmisji telewizyjnej.– Kuba powinien po sezonie założyć marynarkę i krawat. Być właścicielem w stu procentach odpowiedzialnym za pion piłkarski. Dziś na boisku to trzydzieści procent piłkarza z najlepszych lat. Jeśli go to satysfakcjonuje, to nic mi do tego, ale kiedyś każdy musiał powiedzieć pas. Kuba miał dużo poważnych kontuzji. Ciężko mu trenować z pełnym obciążeniem czy grać więcej niż 20-30 minut. (…) Słyszę, że Kuba chce jeszcze pograć rok lub dwa. Pewnie da radę jeszcze i ze cztery, tylko czy on naprawdę tego potrzebuje przy karierze, jaką zrobił? Nie wiem. Tak jak mówiłem. Jeśli kręci go to, że zdobędzie bramkę z wolnego po strzale w środek bramki, to nic mi do do obejrzenia TUTAJ. Błaszczykowski mówił następujące rzeczy:O cieszynce po golu z Lechem i zwolnieniu Hyballi: – U nas są ludzie zarządzający, którzy to robią. Równie dobrze można byłoby wrócić do tych pamiętnych ośmiu sekund. Nie jestem od tego, żeby odbijać piłeczkę. Robie swoje i zdaję sobie sprawę, że to wszystko będzie dalszej części wypowiedzi Błaszczykowski wyjaśniał, że chciał się cieszyć z Boguskim, bo ten kończy karierę, a z Kmiecikiem dlatego, że przed meczem powiedział mu, iż strzeli wypowiedzi Bońka: – Jako prezes PZPN pan Boniek powinien zrobić wszystko, żeby 30% zawodnika nie wystarczało na Ekstraklasę. Warto byłoby, żebyśmy wspólnie się pochylili, bo wspólnie jesteśmy odpowiedzialni za polską piłkę. Jak sobie przeanalizuję wywiady pana Bońka, to od kilku lat chce kończyć moją karierę. Czuję się bardzo dobrze. Ja ją zaczynałem, ja ją skończę. Ta decyzja będzie należała do mnie, a nie do pana Bońka.– Za dużo jest rzeczy, które są obok piłki nożnej. Wróciłem tutaj 2,5 roku temu. Pewne rzeczy widziałem, wyrobiłem swoje zdanie. Bardziej musimy skupić się na tym, by polska piłka szła do góry. (…) Możemy mówić jako właściciel osiedla, że nie wiemy, co się dzieje na naszym podwórku, ale możemy też raz na jakiś czas na nie zejść. Przez 2,5 roku pan Boniek mógłby przyjechać, zapytać co u nas. Niestety nie mieliśmy przyjemności porozmawiać. Pan Boniek ma do mnie numer telefonu, może zadzwonić i powiedzieć „Kuba, kończ tę karierę, bo nie mogę już na ciebie patrzeć”.Sens tych wypowiedzi jest następujący – niech się Boniek ode mnie odwali i skupi na swojej robocie, która nie jest wykonywana zbyt dobrze, bo poziom polskiej piłki idzie w dół. Jest tu ewidentne pójście w zwarcie z prezesem PZPN-u. Błaszczykowski wpada w bardzo populistyczne tony. Natomiast od razu można odbić piłeczkę – czy sam prowadzi zdrowo zarządzany klub? Czy to nie w jego klubie doszło do zatrudnienia trenera-furiata, które zakończyło się szopką? Czy Wisła ma jakikolwiek pion sportowy? Czy Wisła robi dobre transfery? Czy Wisła straciła przed momentem talent, na którym mogła zarobić miliony? Czy Wisła zbudowała coś przez ostatni sezon? A może zaliczyła kolejny rok, w którym po prostu przetrwała i nic więcej?Polska piłka nie jest zdrowa. Ale Wisła Kraków wcale nie zawyża poziomu. Wręcz to, co mówi Błaszczykowski, to jedno. Nas bardziej uderza to, w jaki sposób się wypowiada. A jest on… taki mało sympatyczny. Błaszczykowski kreuje się na gościa uciemiężonego ciągłymi opiniami na jego temat, wokół którego ciągle pojawiają się rozdmuchane kontrowersje. Nie zadaje sobie natomiast pytania – a może to naturalny stan rzeczy? Udawanie, że radość po meczu z Lechem nie jest ciosem w stronę Hyballi, jest po prostu słabe. Błaszczykowski musiał wiedzieć, co robi. I jak zostanie to odebrane. A jeśli tak zależy mu na braku „rozdmuchanych opinii” czy ciszy wokół swojej osoby, to niech wybiera na przyszłość inne sposoby celebrowania radości. Niech Błaszczykowski bierze odpowiedzialność za swoje czyny. On woli jednak się z nich wycofywać i sugerować, że wszyscy widzieli coś, co nie miało miejsca. Przecież zyskał wśród wiślackiej społeczności po tym geście bardzo dużo poparcia. A teraz sam robi ze swoich kibiców… bez powodu wspomnieliśmy o małostkowości Błaszczykowskiego. To nie pierwszy raz, kiedy ona z niego wychodzi. Pamiętacie rozmowę w „Foot Trucku”, w której objechał Piotra Obidzińskiego? Z kilometra widać, że rozmowa była nastawiona na konkretny cel. Być może Błaszczykowski chciał w ten sposób działać dla dobra klubu (czytaj – ratować przegraną historię z Buksą). Podczas tej rozmowy mówił, że…Obidziński nie był solidarny, bo nie zgodził się na obniżkę pensji podczas pandemii,zepsuł relacje z Aleksandrem Buksą i jego ojcem,nie potrafił dogadać się ze Skowronkiem, co Błaszczykowski zrobił jednym tej rozmowy był jasny – wszystko, co w Wiśle złe, to „zasługa” Obidzińskiego. Wszystko, co dobre, to trójka heroicznych ratowników. Błaszczykowski nastawił podczas tego wywiadu kibiców przeciwko Obidzińskiemu, a przecież musi mieć świadomość, jaką wagę mają jego słowa, jak zostają odebrane. Wystawił na stos swojego byłego współpracownika i czekał, aż wiślacka społeczność podłoży ogień. W swoich wypowiedział wybrał wówczas tylko wygodne dla siebie fakty – na przykład zapomniał, że Obidziński działał w określonych ramach finansowych i jako prezes nie mógł podpisać ze Skowronkiem kontraktu wykraczającego poza widełki (co zrobił Błaszczykowski). Nie nakreślił też całego tła historii z Buksą, który nie przedłużył umowy w dużej mierze dlatego, że Wisła stała nad przepaścią. Wszystko wyjaśnialiśmy krok po kroku w rozmowie z Piotrem sprzed lat? Pamiętacie doskonale aferę z biletami po Euro 2012. Błaszczykowskiemu trzeba było przyznać wtedy rację, natomiast wyciąganie tak błahych spraw jak bilety dla rodziny świeżo po tak spektakularnej porażce na turnieju, który miał być najpiękniejszym świętem w historii polskiej piłki… Jak nazwać to inaczej niż małostkowość? Z dzisiejszej perspektywy należy odczytać to za pierwszy sygnał tego, iż Błaszczykowski nie jest wcale tak nieskazitelną postacią, jak wszystkim się Błaszczykowskiego pojawia się ostatnio dużo niezdrowych emocji. I to nie tak, że ludzie się na niego uwzięli. Że kibiców boli wielki Błaszczykowski, który chce sobie jeszcze poodcinać kupony. Sam właściciel Wisły dokłada swoimi ruchami do pieca. Zbyt często przedstawia nam się jako człowiek, do którego ciężko zapałać sympatią. Jak już się wypowiada w mediach, to głównie po to, by spróbować się wybielić i wskazać palcem Błaszczykowskiego do Wisły Kraków – przy całym kontekście tej historii, ratowaniu klubu, wielkiej mobilizacji wiślackiej społeczności – mógł być najfajniejszą historią Ekstraklasy ostatnich lat. Zrobiła się z tego… szopka. Szopka trochę śmieszna, trochę straszna, szopka, której największym przegranym jest ten, który miał być bohaterem – Jakub FotoPyK
Powrót do listy wtorek, 23 października 2012 W kolejnym odcinku programu Kuba Wojewódzki (w którym to odcinku gośćmi Prowadzącego byli: Kuba Błaszczykowski i Jacek Koman) nie było nic o dachu, basenie. Było natomiast o PZPN-ie, meczu Polska-Anglia, Euro, słynnych biletach, orzełku, Lewandowskim i kangurach. Oraz o tym czym różni się w dotyku Nicole Kidman od Daniela Craiga. I po co się wraca do Polski kiedy jest się australijskim Polakiem, który zagrał pewnego słynnego Argentyńczyka śpiewającego pewne słynne zagrał zespół wideo (16)Kuba Błaszczykowski i Jacek Koman Czy Błaszczykowski ogląda się za kobietami?(1 z 16) Kuba: "Białe są wszystkie moje sukienki"(2 z 16) Fot. frag. prog. "Kuba Wojewódzki", prod. FremantleMedia, na zlec. TVN Czy Błaszczykowski lubi Lewandowskiego?(3 z 16) Fot. frag. prog. "Kuba Wojewódzki", prod. FremantleMedia, na zlec. TVN Jest za słaby żeby grać sobą(4 z 16) Fot. frag. prog. "Kuba Wojewódzki", prod. FremantleMedia, na zlec. TVN Nicole Kidman to fajna babka(5 z 16) Fot. frag. prog. "Kuba Wojewódzki", prod. FremantleMedia, na zlec. TVN Kogo dotykał Jacek Koman?(6 z 16) Fot. frag. prog. "Kuba Wojewódzki", prod. FremantleMedia, na zlec. TVN Jacek Koman śpiewa "Roxanne"(7 z 16) Fot. frag. prog. "Kuba Wojewódzki", prod. FremantleMedia, na zlec. TVN Koman: "Niczego nie żałuję"(8 z 16) Fot. frag. prog. "Kuba Wojewódzki", prod. FremantleMedia, na zlec. TVN Jacek Koman w szoku(9 z 16) Fot. frag. prog. "Kuba Wojewódzki", prod. FremantleMedia, na zlec. TVN Głębszy wór romantycznych słowian(10 z 16) Fot. frag. prog. "Kuba Wojewódzki", prod. FremantleMedia, na zlec. TVN W Polsce nie ma gwiazd(11 z 16) Fot. frag. prog. "Kuba Wojewódzki", prod. FremantleMedia, na zlec. TVN Błaszczykowski spragniony... wrażeń(12 z 16) Fot. frag. prog. "Kuba Wojewódzki", prod. FremantleMedia, na zlec. TVN Błaszczykowski sam się sfaulował(13 z 16) Fot. frag. prog. "Kuba Wojewódzki", prod. FremantleMedia, na zlec. TVN Błaszczykowski i Lato na facebooku(14 z 16) Fot. frag. prog. "Kuba Wojewódzki", prod. FremantleMedia, na zlec. TVN Dlaczego nie daliśmy rady na Euro 2012?(15 z 16) Fot. frag. prog. "Kuba Wojewódzki", prod. FremantleMedia, na zlec. TVN Kuba: "Mój podobny, ale dużo mniejszy"(16 z 16) Fot. frag. prog. "Kuba Wojewódzki", prod. FremantleMedia, na zlec. TVN Kuba Błaszczykowski i Jacek Koman1 z 31 Kuba Wojewódzki Foto: Wojciech Kurczewski/TVN 2 z 31 Kuba Wojewódzki Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski 3 z 31 Kuba Wojewódzki Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski 4 z 31 Zespół Tabu Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski 5 z 31 Zespół Tabu Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski 6 z 31 Zespół Tabu Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski 7 z 31 Zespół Tabu Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski 8 z 31 Zespół Tabu Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski 9 z 31 Kuba Błaszczykowski Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski 10 z 31 Kuba Błaszczykowski Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski 11 z 31 Wojewódzki, Błaszczykowski i Koman Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski 12 z 31 Wojewódzki, Błaszczykowski i Koman Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski 13 z 31 Jacek Koman Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski 14 z 31 Kuba Wojewódzki i Jacek Koman Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski 15 z 31 Jacek Koman Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski 16 z 31 Jacek Koman Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski 17 z 31 Wojewódzki, Błaszczykowski i Koman Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski 18 z 31 Kuba Wojewódzki i Jacek Koman Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski 19 z 31 Jacek Koman Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski 20 z 31 Wojewódzki, Błaszczykowski i Koman Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski 21 z 31 Jacek Koman Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski 22 z 31 Kuba Wojewódzki i Jacek Koman Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski 23 z 31 Jacek Koman Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski 24 z 31 Kuba Wojewódzki i Kuba Błaszczykowski Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski 25 z 31 Kuba Wojewódzki Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski 26 z 31 Kuba Wojewódzki Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski 27 z 31 Kuba Wojewódzki Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski 28 z 31 Kuba Wojewódzki i Kuba Błaszczykowski Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski 29 z 31 Kuba Błaszczykowski Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski 30 z 31 Kuba Wojewódzki, Kuba Błaszczykowski i Wodzianka Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski 31 z 31 Kuba Błaszczykowski Foto: TVN/ Wojciech Kurczewski +29 Komentarze (0)pokaż wszystkie komentarzeukryj najgorzej ocenianepokaż wszystkie komentarzePomoc | Zasady forumPublikowane komentarze sa prywatnymi opiniami użytkowników portalu. TVN nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dlaczego ulubieńcy kibiców ledwo się tolerują? Mecz Polska – Portugalia już dziś o godzinie na Stadionie Śląskim w Chorzowie. To będzie wyjątkowa rozgrywka zarówno dla Roberta Lewandowskiego, jak i Jakuba Błaszczykowskiego. Lewandowski zagra swój setny mecz w kadrze, a Jakub Błaszczykowski będzie miał okazję pobić rekord w występach w reprezentacji Polski. Jak piszą sportowe serwisy, jeśli Błaszczykowski wybiegnie dziś na boisko, zostanie liderem, bo będzie to jego 103 mecz w reprezentacji! Panowie kiedyś byli serdecznymi przyjaciółmi, dziś mówi się, że ledwo potrafią zamienić ze sobą kilka słów. Dlaczego relacje między kapitanem reprezentacji Polski, Robertem Lewandowskim a jego poprzednikiem na tym stanowisku, Kubą Błaszczykowskim są tak napięte? „Jesteśmy z innych światów, ale z tej samej drużyny”, mówią o sobie. Jaka jest zatem prawda o ich konflikcie? Konflikt między Kubą Błaszczykowskim i Robertem Lewandowskim Mówi się, że jeszcze w 2010 roku, gdy Robert Lewandowski trafił do niemieckiej Borussi Dortmund, w której Kuba Błaszczykowski grał wówczas od trzech lat, mógł liczyć na pomoc starszego kolegi. Ten otoczył podobno troską pochodzącego z Pruszkowa rodaka, który nie znał wówczas języka niemieckiego. Relacja ta była tym bardziej serdeczna, że w tym samym czasie kontrakt z niemieckim klubem podpisał również Łukasz Piszczek i tak powstał słynny polski „trójkąt dortmundzki”. Kuba Błaszczykowski i jego żona Agata (wówczas w zaawansowanej ciąży) mieli nawet pomagać Annie i Robertowi Lewandowskim w urządzaniu domu, gdy Ci przeprowadzili się do Niemiec. Odwiedzali się także wzajemnie i spędzali razem święta! Jednak gdy mąż Anny Lewandowskiej po jakimś czasie popadł w konflikt z grającym w Borusii Dortmund Paragwajczykiem Lucasem Barriosą, ponieważ ten rzucił się na niego z pięściami, żaden z rodaków nie stanął po jego stronie, przez co relacje całej trójki znacząco się ochłodziły. Nie pomógł również kategoryczny zakaz Kuby Błaszczykowskiego jako kapitana reprezentacji Polski, gdy Robert Lewandowski zapytał o możliwość udzielenia wywiadu Gazecie Wyborczej w okresie Euro 2012. Miało to związek z publikacją jednego z tabloidów, opisującą zachowanie członków reprezentacji na zgrupowaniu. Cześć z nich miała bowiem zabawiać się w pokojowych hotelach z prostytutkami. Artykuł tak rozsierdził przedstawicieli kadry, że zbojkotowali polskie media i nie udzielali żadnych wywiadów. Według relacji dziennikarzy sportowych, Robert Lewandowski miał bezustannie dzwonić do Kuby Błaszczykowskiego i prosić o możliwość rozmowy z przedstawicielami Gazety Wyborczej, co irytowało starszego kolegę z kadry. Sytuacji nie polepszył także późniejszy awans Lewego na kapitana reprezentacji. Wówczas Kubie trudno było ukryć rozczarowanie. „Zabolało mnie to. Troszkę był przy tym problem z komunikacją. Jednak nie będziemy swoich indywidualnych celów przedkładać nad dobro reprezentacji. Nigdy nie mieliśmy z tym problemu, więc nie widzę powodu, żebyśmy się mieli nie dogadać. Nie mamy ze sobą jakiegoś super kontaktu i to nie jest tajemnica. Ale to nie przeszkadza w tym, żebyśmy dobrze wykonywali swoją pracę na boisku”, zapewnił w wywiadzie dla TVP. Co o konflikcie obu panów mówią ich koledzy z reprezentacji? „Nie wiem, czy ktoś jest o coś zazdrosny, czy ktoś komuś nastąpił na odcisk, ale chłopaki się nie lubią. Trudno. Ważne, że umieją ze sobą grać. Kosa jest. Kto widzi ich na co dzień, od razu to zauważa. Pierwsze rysy na ich relacji pojawiły się po słowach Roberta, który w jednym z wywiadów poskarżył się, że po przeprowadzce musiał sam sobie radzić, a jego najlepszymi kolegami w drużynie są Niemcy”, podkreślili zawodnicy w książce Tajemnice Kadry. Przyczyny konfliktu między Kubą Błaszczykowskim i Robertem Lewandowskim Okazuje się, że początek konfliktu miał miejsce wiele lat temu, gdy obaj panowie czekali na samolot na lotnisku po przegranym meczu w ramach Ligii Mistrzów. „– To co, zjemy coś? - zapytał Błaszczykowski i wskazał na najmłodszego Roberta, by ten poszedł po jedzenie. Robert poszedł po jedzenie, ale wrócił z dwiema przekąskami - jedną dla Kuby, drugą dla siebie. A co wziąłeś dla Piszcza? - zapytał Kuba. Zapadła wówczas niezręczna cisza”, czytamy w książce Tajemnice kadry. Jak tę sytuację skomentował Łukasz Piszczek? „Wtedy wyszła głupia sytuacja, która mi się nie spodobała. Robert odebrał ją inaczej. Niektóre zachowania za bardzo brałem do siebie. Dojrzałem jednak i gdyby się to powtórzyło, zareagowałbym w inny sposób”, zapewnił piłkarz w książce Sebastiana Staszewskiego. Jednak Łukasz Piszczek nie ma żalu do Roberta Lewandowskiego i wspomina, że tamten incydent był po prostu błędem młodości. „Nigdy nie było między nami zatargów. Raczej niedomówienia. Byliśmy młodzi i głupi. Każdy z nas obrał sobie swoją drogę i tyle”, skwitował. Co ciekawe, ani Kuba Błaszczykowski, ani obecny kapitan reprezentacji Polskie nie ukrywają, że ich relacje są dziś jedynie poprawne. „Przecież w żadnej pracy nie jest tak, że wszyscy lubią się ze wszystkimi. Ludzie mają różne charaktery, przyzwyczajenia, spojrzenie na świat, ważne, żeby nie przesłaniało to wspólnego celu”, zaznaczył ten pierwszy jakiś czas temu w rozmowie z Newsweekiem. I trudno się z nim nie zgodzić! 1/6 Copyright @East News 1/6 2/6 Copyright @East News 2/6 3/6 Copyright @East News 3/6 4/6 Copyright @East News 4/6 5/6 Copyright @East News 5/6 6/6 Copyright @East News 6/6 @
Już za tydzień, po pierwszych spotkaniach w eliminacjach mistrzostw świata, dowiemy się też dużo więcej na temat pomysłu portugalskiego trenera na naszą drużynę narodową. Na razie mieliśmy okazję zobaczyć jedynie jego przygotowanie do medialnych wystąpień oraz ogólny zarys koncepcji. Poznaliśmy bowiem 26-osobową kadrę na trzy najbliższe spotkania. Jeśli chodzi o medialną prezencję, to wiemy, że Sousa jest człowiekiem kulturalnym, opanowanym i bardzo dyplomatycznym. Mówi dużo, ale w tyn zdecydowanie mniej konkretów niż u poprzednika, czyli Jerzego Brzęczka. A jeśli z tych długich, kulturalnych wypowiedzi odsączymy wodę, to okaże się, że Portugalczyk zdradza niewiele więcej niż Adam Nawałka. Ale nie po słowach będziemy go oceniać, głównym kryterium będą wyniki. Co do pierwszych wyborów, tutaj było kilka dyskusyjnych kwestii. I nie ma chyba na świecie selekcjonera, który zadowoli wszystkich. Za dobrą decyzją uważam zakończenie z rotacją bramkarzy, to znaczy umawianie się, że jeden broni w meczach ABC, a drugi w DEF. Niech i tutaj obowiązują „prawa rynku”, czyli jedynką jest ten najlepszy w oczach trenera. Na pewno spory znak zapytania trzeba postawić przy Kamilu Grosickim. „Grosik” – odkąd zamknęło się zimowe okno transferowe i okazało się, że zostaje w West Bromwich, co oznacza marne szanse na regularne, żeby nie powiedzieć jakiekolwiek występy – prowadzi intensywną kampanię w mediach społecznościowych. I jest to takie robienie dobrej miny do złej gry. Regularnie wrzuca swoje zdjęcia przed i po meczach swojej drużyny, jakby w w nich miał występować. Fizyczna i medialna gotowość, do której próbuje przekonać fanów, ma się jednak nijak do rzeczywistości – bo regularnie jest on pomijany nawet w szerokiej kadrze ekipy Premier League. Nie wiem, w czym Kamil upatruje szansy na odmianę losu. Sam Allardyce względem niego kontynuuje bowiem postawę, którą prezentował jego poprzednik, Slaven Bilić. Czy reprezentant Polski liczy na to, że dostanie zaufanie od ewentualnego następcy Allardyce'a – tego nie wiem. Mam pewne obawy, że decyzja w jego sprawie została podjęta na wyższym szczeblu, bo zdaje się, że władze WBA chciały pozbyć się zarabiającego nieźle zawodnika, ale jemu nigdzie się specjalnie nie spieszyło, więc za karę ogląda mecze Premier League w telewizji. Ciekawy jestem, jaką rolę w zespole narodowym widzi dla niego Sousa. Będę zaskoczony, jeśli zobaczymy go w meczu z Węgrami od pierwszej minuty. Jeśli ma być jokerem, to mogę go zrozumieć. Wydaje mi się, że bardzo rzadko zawodzący w kadrze Grosicki mimo wszystko może dać więcej niż Bartosz Kapustka, który – moim zdaniem słusznie – został przez Portugalczyka pominięty. Nie do końca potrafię zaś zrozumieć brak powołania dla Sebastiana Walukiewicza. Wiem, że jego sytuacja klubowa się zmieniła, że stracił miejsce w zespole, ale jeśli komuś selekcjoner powinien rzucić koło ratunkowe, to Walukiewicz na to zasłużył – choćby jesiennymi występami w kadrze. To perspektywiczny obrońca, który pokazał, że jest gotowy, żeby być solidną alternatywą do gry na środku defensywy przez kolejne lata. I to zdecydowanie wcześniej niż Kacper Kozłowski czy Sebastian Kowalczyk. Wydaje mi się, że mamy tu do czynienia z rozdawnictwem nagród nieco na wyrost. Bo co innego dać sygnał tak niedoświadczonym zawodnikom przed jakimś sparingiem, co innego zapraszać ich po naukę w tak ważnych momentach, jak mecze eliminacyjne. Życzę Paulo Sousie, żeby zaskoczył wszystkich i pokazał, że widzi więcej niż inni. Po to w końcu zastąpił Jerzego Brzęczka, który realizował stawiane przed nim cele, a mimo wszystko w oczach prezesa PZPN Zbigniewa Bońka okazał się trenerem zbyt słabym, by wznieść reprezentację na wyższy poziom. Paulo Sousa w rozmowach z dziennikarzami, zapytany kilka razy o zawodników, których nie powołał (tu trzeba też dołączyć nazwisko podstawowego obrońcy Brzęczka – Tomasza Kędziory), odpowiadał dyplomatycznie, że o nieobecnych nie chce rozmawiać. A ja chciałem w tym miejscu dorzucić nazwisko piłkarza, który od jakiegoś czasu odchodzi w zapomnienie, a który na takie zapomnienie nie zasłużył. Chodzi mi o Jakuba Błaszczykowskiego, który w drużynie narodowej rozegrał 108 spotkań. Nie chodzi mi o to, że Błaszczykowski na powołanie na najbliższe mecze zasłużył. Wiemy, że w Wiśle Kraków trochę gra, ale często też leczy kontuzje. Jako przewodniczący Klubu Wybitnego Reprezentanta uważam zaś, że Kuba zasługuje na to, żeby w zapomnienie na razie nie odchodzić, a jeśli ma z kadrą się pożegnać, to niech odbędzie się to tak, jak powinno. Nie wiem czy Sousa z Błaszczykowskim rozmawiał, czy bierze go pod uwagę w kontekście EURO, a zdaje się, że to jest ostatnie kadrowe marzenie 35-letniego zawodnika. Uważam, że Kuba zasługuje na kontakt – czy to ze sztabu kadry, czy ze strony władz PZPN. Choćby po to, żeby porozmawiać o jego przyszłości. I jeśli miałoby dojść do zakończenia reprezentacyjnej kariery – należałoby pozwolić mu pożegnać się z kibicami na stadionie – tak, jak z naszą narodową drużyną pożegnał się jego przyjaciel, Łukasz Piszczek.
dlaczego błaszczykowski nie lubi lewandowskiego