Sprzedaż jest zdecydowanie najlepszym wyjściem, jeśli chcecie definitywnie zakończyć to, co Was łączy. Znajdujecie kupca, z uzyskanych środków spłacacie kredyt, a zyskiem który zostanie, musicie się podzielić. Aktualnie, kiedy nieruchomości cały czas zyskują na wartości, taka transakcja najbardziej Wam się opłaci.
Prowadzące porannego show nie kryły zaskoczenia całą sytuacją. Okazało się, że nowa partnerka Pawła ze „Ślubu od pierwszego wejrzenia” to kuzynka jego programowej żony Kasi. Ewa Drzyzga i Agnieszka Woźniak-Starak były niesamowicie zdziwione wyznaniem pary. Okazało się, że Kasia wciąż jeszcze szuka swojej miłości.
50 rocznica ślubu to wyjątkowa okazja, która wymaga specjalnego prezentu. Jeśli szukasz pomysłu na prezent dla rodziców na ich 50 rocznicę ślubu, mamy kilka propozycji. Możesz podarować im coś, co będzie przypominać im o ich miłości i wspólnych latach. Może to być piękny album ze zdjęciami z ich życia, który będzie przywoływał wspomnienia i uczucia. Albo możesz kupić
Błogosławieństwo syna przed ślubem może przybrać taką treść jak: Udzielam Wam błogosławieństwa na nową drogę życia, bądźcie szczęśliwi i kochajcie się. Można również zastosować cytaty z biblii wraz z własnym komentarzem. W błogosławieństwie może znaleźć się wskazówki, co do wspólnego pożycia, bądź jakie
Wiersze o jesieni znanych poetów. "Jak nie kochać jesieni". Jak nie kochać jesieni, jej babiego lata, Liści niesionych wiatrem, w rytm deszczu tańczących. Ptaków, co przed podróżą na drzewach usiadły, Czekając na swych braci, za morze lecących. Jak nie kochać jesieni, jej barw purpurowych,
Jesteś fanem Szkła Kontaktowego? Wejdź na stronę programu, który w żartobliwie komentuje wydarzenia dnia! Widzowie mogą dzwonić do studia, wysyłać SMS-y
. Najmłodsze dzieci na ślubie i weselu rodziców (0-2) - Panna młoda z dzieckiem od niemowlaka do dwóch lat mogłaby mieć spore ograniczenia w zorganizowaniu tego wielkiego dnia, nie uwzględniając w planach potrzeb maluszka. – mówi Karolina Dokić-Pietuszko z portalu-katalogu PlanujemyWesele, która ma stały kontakt z parami przygotowującymi się do ich wielkiego dnia. Jak sobie poradzić: - wynająć pokój w budynku, gdzie jest sala i zapewnić dziecku sprawdzoną opiekunkę, która już zna dziecko, a ono ją i dobrze na nią reaguje, - jeśli karmisz piersią, umów się z nianią na jakiś sygnał, który da na przykład świadkowej czy twojej mamie, teściowej na telefon, że dziecko jest głodne. Unikniesz wtedy stałego czuwania i chodzenia do pokoju maluszka, aby sprawdzić, jak wygląda sytuacja, - organizując wesele, warto zadbać o to, aby goście zostali zajęci na 30 minut więcej na początku przyjęcia niż standardowo. Każdy, kto wie, że macie malutkie dziecko – szczególnie niemowlę, powinien zrozumieć sytuację, a ty zyskasz spokojny czas na "zakwaterowanie" malucha w pokoju z opiekunką i spokojny start zabawy. Oczywiście wodzirej, DJ czy któreś ze świadków może poinformować przez mikrofon o tym, że młoda mama potrzebuje chwili dla dziecka. - Jeśli parze zależy, aby na zdjęciach były jej malutkie dzieci, warto poprosić fotografa o zrobienie mini sesji jeszcze przed wejściem na salę lub pod kościołem, urzędem stanu cywilnego. To jedno z najbardziej praktycznych rozwiązań, i bardzo istotny fakt przy robieniu planu ujęć z fotografem – podpowiada Karolina Dokić-Pietuszko z portalu-katalogu ślubnego PlanujemyWesele. Przedszkolaki na ślubie swoich rodziców O ile 5-latek może dać się zająć opiekunce lub opiekunowi zabawą i pójść spać o tradycyjnej porze – raczej nadal w pokoju, gdzie jest wesele, o tyle 3-latek niekoniecznie. Wy - rodzice - wiecie najlepiej, że dzieci są bardzo różne i różnie też mogą reagować na takie stresujące dla nich przecież sytuacje, jak tłumy ludzi wokół mamy i taty. W tym wieku dzieci, prawdopodobne jest również to, że są to pociechy jednego z Was z poprzedniego związku. - Nawet jeśli wesele jest organizowane wyłącznie dla osób dorosłych, ewentualnie z uwzględnieniem starszej młodzieży, to młoda para chce mieć często swoje dzieci przy sobie. Niezależnie od tego, na ile dziecko będzie to wydarzenia pamiętało, chcą, aby w przyszłości mogło powiedzieć, że było na ślubie i weselu rodziców – mówi Karolina Dokić-Pietuszko z portalu-katalogu ślubnego PlanujemyWesele. Jak sobie poradzić: - profesjonalna opiekunka lub opiekun to najlepsze rozwiązanie, nawet jeśli dziecko na co dzień przebywa dużo z dziadkami. Wasi rodzice powinni się tego dnia także świetnie bawić, nie musząc skupiać się cały czas na nawet najbardziej ukochanych wnukach, - ważne, aby z dzieckiem wcześniej porozmawiać, przygotować je na kilka tygodni, a potem dni przed ślubem, że mama i tata będą mieć wielkie święto, na którym maluch będzie obecny i dostanie jakąś rolę (podanie obrączek, trzymanie trenu, mini przemowa pod okiem świadków lub kogoś z rodziny na weselu), - mówienie dziecku: "a teraz mama i tata idą się bawić z gośćmi, a ty pójdziesz grzecznie na górę, pobawisz się z ciocią, a później ładnie spać", może przynieść dokładnie odwrotny skutek. Dobrze jest dziecku rozpisać plan dnia, szczególnie jeśli na co dzień żyjecie w regularnym rytmie, poprosić je, żeby narysowało, jak wyobraża sobie ten wielki dzień. W planie uwzględnione będzie również powiedzenie gościom "dobranoc" lub przeciwnie angielskie wyjście na drzemkę, lub nocny spoczynek. Dzieci w wieku wczesnoszkolnym To już prawie dorośli! A na pewno tak właśnie się czują, kiedy mowa o święcie w rodzinie. Bardzo ważne dla samopoczucia dziecka jest uwzględnienie go w przygotowaniach, danie mu jakiejś roli, przekazanie odpowiedzialności. To może być dowolny obszar – na przykład przygotowanie grafiki zaproszeń na ślub, które mama i tata zeskanują i oddadzą do drukarni opatrzone oczywiście informacją o tym, kto jest autorem. Podanie obrączek to taki ślubny evergreen, ale dziecko w tym wieku ma przecież ogromny potencjał i możliwe, że będzie mu bardzo miło, jeśli je zaangażujecie w działania i uhonorujecie, np. mówiąc gościom przez mikrofon na weselu, jakie dekoracje są autorstwa waszej pociechy, albo organizując drugi taniec. Co do pomysłów, ograniczać Was może głównie poziom wyobraźni 😉. Dzieci, które biologicznie są jednego z was, nawet jeśli rodzic nie mieszka z nimi na co dzień, warto, aby były potraktowane z równą uwagą. To bardzo ważna inwestycja w relację z dzieckiem i budowanie jego poczucia własnej wartości. Jak sobie poradzić: - dziecko w tym wieku zdecydowanie może już uczestniczyć w zabawie pod okiem kogoś z rodziny, choć, jeśli jest wymagające lub szybko się nudzi czy męczy, warto i tu zadbać o profesjonalną opiekę. Jeśli na weselu będą też inne dzieci, animacje powinny spełnić ważną rolę w tym, aby dziecko dobrze się czuło tego dnia, a wy, żebyście mogli zająć się sobą. Nadal potrzebna będzie osoba, która będzie pilnować, aby dziecko nie przytuliło się spontanicznie do sukienki mamy, tuż po kolorowych wyklejankach. I o ile goście, którzy przyszli z dziećmi mogą w każdej chwili wyjść z nimi, zająć je czy asystować przy posiłku, o tyle Wasze dzieci dobrze, aby miały jedną lub – jeszcze lepiej – dwie osoby, do których będą mogły zwrócić się w każdej chwili. Dzieci w wieku szkolnym i wczesne nastolatki Dzieci mogą potrzebować podobnej opieki i uwagi jak te, które szkołę niedawno zaczęły. W tym wieku także ważne jest, aby czuły się uwzględnione w wielkim dniu, ale już na spokojnie zrozumieją, że to jednak dzień mamy i taty czy rodzica z jego partnerem/partnerką. Oczywiście kontakt z wami nie powinien być ograniczany, ale już takie informacje ze strony dziadków, waszego rodzeństwa, czy kogoś z przyjaciół: "jak będziesz czegoś potrzebować, przychodź do mnie" powinny pozwolić dziecku poczuć się bezpiecznie. Oczywiście wtedy, gdy naprawdę osoba deklarująca się jako opiekun w razie potrzeby, będzie dyspozycyjny od razu, a nie kiedy skończy się set taneczny 😉. W przypadku rodzin patchworkowych uhonorowanie, a już na pewno "zauważenie" dziecka w wieku szkolnym na ślubie rodziców będzie bardzo ważne. Oczywiście wiele zależy od relacji, jakie istnieją w Waszej rodzinie, ale dziecko rodzica, który wchodzi na nową drogę życia z kimś innym niż drugi rodzic, powinno poczuć się częścią tej układanki. Nastolatki na ślubie mamy lub/i taty W tym przypadku, mamy już do czynienia z diametralnie różną sytuacją niż na… początku rozwoju dziecka, ale… czy aby na pewno? 😉 Tylko ten, kto nie żył z nastolatkiem pod jednym dachem i nie pamięta, jak sam nim był, może stwierdzić, że w tym przypadku już nie ma mowy o opiece, potrzebie zadbania o emocje dziecka, itd. Jak sobie poradzić: - sporo rodziców wspólnych dzieci, ale i w rodzinach patchworkowych, którzy pobierają się ze sobą po wielu latach związku, przyznaje pociechom szczególną rolę w tym wielkim dniu, szczególnie jeśli traktują je po partnersku. – Poznałam pary, których nastoletnie dzieci z zaproszonymi na wesele przyjaciółmi odpowiedzialne były za wykonanie filmu z drona, były DJ-ami, a nawet muzykami na weselu, robiły za fotografów. Bardzo miło się na to patrzy i zdecydowanie daje dziecku – bo przecież 15-latek to nadal emocjonalnie dziecko – poczuć się uwzględnionym w tym dniu, a na pewno docenionym – dodaje Karolina Dokić-Pietuszko, która – oprócz bycia ekspertką od ślubów, z wykształcenia jest pedagogiem. Warto też wziąć pod uwagę, że dziecko, które na co dzień nie jest zbyt śmiałe, nie będzie chciało być wybitnie eksponowane w Waszym wielkim dniu – warto to uszanować i uzgodnić, jak spędzi czas wesela. Dziecko z osobą towarzyszącą? A dlaczego nie?! Z osobą, z którą się spotyka, z najbliższymi przyjaciółmi. Jeśli prowadzicie otwarty dom, znacie najbliższe dziecku osoby z rówieśników, warto podkreślić to także w tym dniu. Dojrzałość dziecka i jego przyjaciół na pewno mieliście okazję ocenić nie raz w codziennym życiu, więc ewentualne wybryki – typowe dla tego etapu życia, nie powinny się zdarzyć, jeśli na co dzień nie wyrywacie sobie z tego powodu włosów z głowy. Jeśli dziecko jest tzw. starszym nastolatkiem, czyli 18-19 lat (ale umówmy się, że i studentów możemy do tego zaliczyć), warto poprosić je o bycie jednym ze świadków. No, chyba że macie więcej niż dwoje dzieci w tym wieku – wtedy zostaje już chyba tylko… losowanie lub konkurencja, które wyłonią osoby, które będą Wam świadkować. A wy, macie już jakieś pomysły na to, jak zająć, ale i uhonorować swoje dzieci w dniu Waszego ślubu? --------------------- to portal ślubny i katalog posiadający w swojej bazie ponad 17 tysięcy usługodawców z branży ślubno-weselnej z każdego regionu Polski. Portal to także porady ekspertów, inspiracje, reportaże ze ślubów czytelników i piękne sesje plenerowe. Każdego miesiąca inspiruje i łączy z usługodawcami ponad 140 tysięcy par młodych. W tym roku firma obchodzi swoje 13. urodziny, osiągając oglądalność serwisu na poziomie 1,5 mln odsłon.
Cindy Crawford wiążąc się z Randym Gerberem spełniła marzenie o założeniu rodziny. Dziś supermodelka i jej mąż mają już dorosłe dzieci i nadal głośno mówią o uczuciu, jakie ich łączy. Ich sposób na miłość może być inspiracją dla wielu ślubu Cindy CrawfordSupermodelka zamieściła na Instagramie zdjęcie, na którym widać, jak ona i jej mąż czule się obejmują. Cindy Crawford (55 l.) i Randy Gerber (59 l.) są małżeństwem od 23 lat, a zdjęcie to pamiątka z ich ślubu, który odbył się na plaży na Bahamach. Cindy jest na nim w sukience mini zaprojektowanej przez Johna Crawford w emocjonalnym poście napisała, że ślub był magiczny, a Randy jest dla niej nadal tym jedynym, i że go kocha. W odpowiedzi na post, Crawford i Gerber otrzymali mnóstwo życzeń od swoich internautów, w tym gwiazd."Jesteście tak piękną parą. . . I wielkim powodem, by wierzyć w wieczną miłość. . . Niech Bóg błogosławi was oboje i szczęśliwej rocznicy!" – napisała Linda Thompson. Natomiast Lisa Rinna, gwiazda "Real Housewives of Beverly Hills", odpowiedziała dwoma emotikonami Cindy CrawfordZanim Cindy wyszła za mąż za Randy'ego Gerbera, była żoną Richarda Gere'a. O ich związku krążyły pogłoski, jakoby był zaaranżowany dla utrzymania popularności w prasie. - Niektórzy mówili, że to miłość pod tabloidy, po to, aby o nich mówiono, a to Randy jest jej prawdziwą miłości. I tego nie da się tego ukryć - powiedziała Sandra Hajduk w Dzień Dobry TVN. Z Randym Cindy ma dwójkę dzieci. I Kaia Jordan Gerber (20 l.), i Presley'a Walker Gerber (21 l.) są modelami. Do kogo ich dzieci są bardziej podobne? Do mamy czy taty? Zobacz w materiale wideo, co na ten temat sądzą prowadzące program. Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki zobaczysz także:Autor: Magdalena ZamkutowiczReporter: Sandra Hajduk
Życie rodziny przypomina rzekę z jej bystrzynami, mieliznami i przewróconymi pniami. Ma swój cykl, rytm i swoje punkty zwrotne. O tym, jak przepłynąć przez najważniejsze decyzje i wybory i jak osiągnąć kompromis, mówi psychoterapeutka Jolanta Berezowska. Joanna Drosio-Czaplińska: Życie rodziny zaczyna się po ślubie? Jolanta Berezowska: Nie, początkiem jest randkowanie, sprawdzanie, czy się dopasujemy. Zaloty się udały, jesteśmy parą. Co dalej? – Dawniej kolejnym krokiem były zaręczyny, po których młodzi mieli rok na przygotowanie ślubu. Dziś ten zwyczaj, niestety, zanika. Ludzie zamieszkują ze sobą i żyją bez umawiania się na cokolwiek, taki okres próbny bez umowy. Tymczasem narzeczeństwo to nasze pierwsze wspólne przedsięwzięcie, prowadzące do ślubu, na który ona ma taki pomysł, on inny, a na dokładkę ich rodziny mają jeszcze inny. I trzeba z tego stworzyć całość. To pierwsza poważna decyzja i próba. Życie na tzw. kocią łapę, konkubinat to taki wybór, ale bez formalnych zobowiązań. Można się w każdej chwili rozstać, nie ponosząc konsekwencji. Wiele par tak robi, żeby uniknąć korowodów z rozwodami. Zamiast myśleć o przyszłości, myślą o końcu relacji, i to zanim jeszcze naprawdę w nią wejdą. Słaba pozycja startowa. Ale fakt – czas dopasowywania się to jeden z najtrudniejszych etapów i bywa, że wstępny staje się końcowym. – Istotą małżeństwa jest wspólnota – wspólne mieszkanie, rytuały, budżet, plany. Ludzie często dobierają się na zasadzie komplementarnej. Ja jestem niedokładna, więc wybrałam sobie pedanta albo odwrotnie. Tyle że z czasem to zaczyna drażnić. Jeśli się dogadają, uzupełnią, będą ze sobą. Jeśli to irytuje coraz bardziej, zaczynają się kłótnie. Dopasowanie w parze to jedna rzecz, a drugą – co często się zdarza – jest to, że partnerzy są niewyseparowani z rodziny pochodzenia. – Warunkiem tej separacji jest zamieszkanie osobno, a co się z tym wiąże – odpowiedzialność finansowa: same płacę rachunki i kredyty. Separacja polega na tym, że my, dorośli, mamy własne życie, rodzice własne. Jeśli tak się nie dzieje, oznacza to najczęściej, że trzymanie jest dwustronne. Warto to zrozumieć, zanim zacznie się oskarżać na mamę czy tatę. W jaki sposób dorosła córka czy syn mają stawiać granice „troskliwym” rodzicom? – Mama przychodzi z jabłuszkami w brytfance, bo córcia lubi, więc jeśli wyczuje, że to zawłaszczanie, mówi: „Nie biorę, bo cię o nie nie prosiłam”. Nie mówię tutaj o wyjątkowych okazjach, jak np. urodziny. Znam takich pseudodorosłych, do których mama przychodzi podczas ich nieobecności i sprząta im mieszkanie. Albo wpada niespodziewanie z garem rosołu i schabowymi, choć wiele razy słyszała, że młodzi odżywiają się inaczej. Albo jadąc na wakacje, zostawiają mamie klucze, żeby podlała kwiaty, a po powrocie widzą poukładane w kostkę majtki. Komunikat musi być jasny: „Mamo, nie”. Kłótnie o rodziców, o to, jaką mają odgrywać rolę, są bardzo częste. – Najtrudniej jest, kiedy para mieszka w tym samym domu. Wtedy nawet o fizycznej separacji nie ma mowy. Najgorszy wariant to zajmowanie tego samego mieszkania, bez osobnego wejścia. Kiedy mąż albo żona wprowadzają się do domu teściów, to jest jak adopcja cudzego dziecka. Miałam kiedyś pacjenta, który mieszkał u teściów, byli tam jeszcze dziadkowie żony i ciocia. W domu jedna kuchnia, łazienka, salon. A on jak ta myszka – nie miał swoich praw ani swojego terytorium. Małżeństwo się nie udało. Potem, wyseparowani lub nie, zostajemy rodzicami. I to jest największy przełom w życiu rodziny. – To moment, kiedy powinny być ustalone pewne sprawy, jak podział obowiązków, finanse, sposób spędzania wolnego czasu, kontakty z rodziną pochodzenia, plany na przyszłość. Już się znamy, dorobiliśmy się nie tylko dachu nad głową, lecz także strategii rozwiązywania konfliktów. Wszystko niby jest, ale i tak się zawala, bo nowy członek rodziny stawia ten porządek na głowie. Trzeba zrezygnować z przyjemności, pasji, sprężyć się w pracy. Dziecko dotyka tych wszystkich tematów, do tego dochodzi olbrzymi wysiłek fizyczny – pojawiają się nowe konflikty, chociażby o to, kto wstanie w nocy. Raczej zrobi to kobieta, bo mąż idzie do pracy. Ale są urlopy tacierzyńskie, więc to nie jest już oczywiste. Ostatnio popularna jest narracja, że wszystko można w życiu pogodzić: wychowanie dzieci i karierę, mieć czas dla siebie i pielęgnować romantyczność w związku. Biegać, zdrowo jeść i być sexy mamą. – Ta narracja popularna jest na portalach społecznościowych i w kolorowych magazynach, bo tylko tam jest to możliwe. To nierealność, fikcja. Nie można być w pracy i jednocześnie na macierzyńskim. Jechać na narty i zajmować się dziećmi. Kolejnym problemem jest to, że żona poświęca czas dziecku, a mnie nie. Dotychczas byliśmy razem, a teraz mały rządzi. Kolejnym są finanse, bo w sytuacji, kiedy jedno pracuje i zarabia, a nie było wspólnoty finansowej, ponieważ każdy miał swoje pieniądze, teraz może zacząć się szantaż, nawet przemoc ekonomiczna. Dam ci albo nie dam, wydzielę. Partnerowi może będzie trudno zrozumieć, że musi utrzymać rodzinę kosztem własnych przyjemnostek. I zaczyna się: „Ile wydałaś, dlaczego to kupiłaś”. Poradzą sobie pary, które wiedzą już, że chcą być ze sobą na dobre i złe. Kłócą się i wracają do siebie. I tu pojawia się słowo klucz: kompromis. Co on oznacza? – Są pary, które się lubią, wspierają, przyjaźnią, negocjują i chcą się dogadać. Jest dużo szacunku, zauważania się. A są takie, które walczą, poniżają się, wypominają sobie różne rzeczy. Te pary nie znają negocjacji i to one najczęściej trafiają na terapię. Gdy pojawia się wypominanie starych spraw: „Kiedyś powiedziałaś, że … i boli mnie to do dzisiaj, ale nie mówiłem ci tego wcześniej…” – to wiadomo, że nie ma pozycji do rozmowy. Jeśli każde potrafi zobaczyć swoje błędy, niedoskonałości, to można budować, jeśli jest tylko wypominanie i wyliczanie wad partnera, nie ma możliwości porozumienia. Zmienić można tylko siebie, a i to z trudem – nie partnera, chyba że na innego. Zatem tworzą relację przez konflikt. – Tak. Źle jest też, kiedy obrażają się i nie odzywają całymi dniami. Można coś uzgodnić tylko wtedy, gdy się rozmawia. Czyli relacja przez dystans emocjonalny. Żadna z tych dwóch nie jest bliska. – Konflikty w relacji muszą się pojawiać, bo spotyka się dwoje różnych ludzi i te konflikty mogą być dobre i konstruktywne, milczenie i nieodzywanie się jest najgorsze, to droga donikąd. Niedawno zorganizowałam wakacje dla par na kajakach. Dlaczego akurat na kajakach? – Ponieważ tam można się sprawdzić, to dobra metafora partnerskiego życia. Żeby kajak dobrze płynął na trudnym etapie rzeki, gdzie są przewrócone pnie, mielizny, bystrzyna, trzeba uzgodnienia wielu rzeczy, współpracy. I były pary, które się wywalały co chwila – nie mogły się dogadać, kto wiosłuje, kto kieruje. To dobra metafora dla małżeństwa: jak rzeka jest prosta i nurt nas niesie – nie ma problemów. Kiedy tak nie jest, trzeba coś ustalić, zdecydować, podzielić się obowiązkami. Nie można kierować w dwie różne strony. Podział władzy może być różny, ale musi być uzgodniony. Dogadani rodzice są dla dzieci jak parasol ochronny, jak złożone razem dłonie, i młody człowiek może się o nie oprzeć. Jeśli są różne reguły i zasady – ojciec mówi co innego, matka też, to nie ma dla dzieci oparcia. Pary decydują się na rozwód, najczęściej mając kilkuletnie dzieci, które obnażają wszystkie wady relacji partnerskiej. – Etap rozczarowania sobą jest długi, bo fascynacja mija. Swoim pacjentom opowiadam często metaforę. Chodzą po lesie wiewiórka i jeż. I nagle ona widzi wiewióra i zakochuje się, bo jest cudownie rudy jak ona. Jeż zakochuje się w jeżycy, bo pięknie kolczasta jak on. Biorą ślub. Po czasie wiewiórka nie może się nadziwić, że ten wiewiór coś kolczaty i pełza po ziemi, a jeż, że jeżyca coś ruda i po drzewach biega, może to nie jeżyca? A może to nie wiewiór? No i na tym polega to rozczarowanie – on nie jest wiewiórką, ona nie jest jeżycą. Kiedyś wydawało się fantastyczne, że partner chodzi po górach i fotografuje, a teraz przy dwójce dzieci to koszmar. Ona z dzieciakami, góra prania rośnie, rachunki niezapłacone, a on fotografuje. Ale taki on jest, ona też jest jakaś. Czasami urealnienie zajmuje lata. Jeż musi wejść na pieniek, a wiewiórka tam zejść, aby się spotkać. Nie mogą żyć tylko w swoich światach, ale nie mogą też być stale na wspólnym pieńku. Zastanawiam się, czy jeż z wiewiórką jednak się dogadają… – Dogadają, pod warunkiem że odnajdą część wspólną – te „miękkie brzuszki” – i część osobną życia. Jeśli ona też ma swoją przestrzeń, to nie będzie mu miała za złe, że pojedzie od czasu do czasu na ryby, pogra w gry czy będzie fotografował. Musi mieć swoje pole. Jeśli nie ma, to w obojgu narasta frustracja. Jeśli zakazów będzie więcej niż przyjemności, a potrzeby komunikowane będą przez pretensje i żale, mężczyzna znajdzie sobie taką, która pozwoli mu pojechać na ryby i zagra z nim w gry. Wybierze ucieczkę, zamiast konfrontować się z partnerką i postawić jej granice, ustalić coś, pokazać swoje sprawstwo, wyrazić w sposób otwarty? – Jeśli para utknęła na takim etapie, że się nie słyszy i źle komunikuje, terapeuci proponują ćwiczenie polegające na tym, żeby nauczyli się siebie słuchać – monolog 10-minutowy bez możliwości przerywania. Najpierw jedno, potem drugie. Tak, żeby z godzinę to trwało, kiedy mówią na zmianę. I nagle partnerka się dowiaduje, że on w te gry to grał całe życie i jest w nich tyle ciekawego, że warto posłuchać. On dowie się, kto jest tegorocznym zwycięzcą amerykańskiego talent show i jaką muzykę żona najbardziej lubi. Miałam kiedyś pacjenta, który mówił, że po pracy szedł do empiku i oglądał po cichutku komiksy. Nie kupił, broń Boże! Bo jakby wziął do domu, byłaby afera, że dziecinny i czas traci na głupoty. Ten pan jest klasycznym przykładem ustępowania i kombinowania, jak swoją potrzebę zaspokoić na boku. – Jeśli ważne potrzeby są frustrowane, to z czasem pojawi się ktoś, kto na nie odpowie. Dlatego warto znaleźć część wspólną, żeby coś robić razem. I nie chodzi o obowiązki, tylko o czas wolny, przyjemność. Każdy ma własną przestrzeń i tę wspólną. Ważne jest, żeby do tego, co wspólne, wnoszone były własne kawałki, np. przez opowieści. To, że sobie opowiadamy, co w pracy, co myślimy, czujemy, jest jednym z rytuałów, które pary tworzą. Rytuał wspólnego jedzenia, oglądania serialu, zabawy. Ale mają też osobne światy: „Zobacz, jaki fajny komiks”. „No fajny, opowiedz o nim”. I to nie znaczy, że mnie to bardzo interesuje, ale interesuje mnie on, ona, więc posłucham. A kiedy jednak pojawia się zdrada? – To najlepsza jest taka, która się nie wyda. Nie mówić? Dlaczego? – Jeśli jej owocem są dzieci, to co innego. Nie wszystkie związki równoległe się wydają. Są sytuacje, kiedy ludzie dowiadują się o swoim rodzeństwie na pogrzebie ojca. Miałam kiedyś pacjenta, z którym pracowałam nad wyseparowaniem się z rodziny pochodzenia. Udało się. Ożenił się, założył rodzinę. Wrócił do mnie po latach, bo w jego życiu pojawiła się kochanka i nie wiedział, co dalej zrobić. Okazało się, że relacja jego ojca z drugą żoną też zaczęła się od romansu. I ten pacjent nie wiedział, czy chce się ze swoją żoną rozwieść i kontynuować tamtą relację. Okazało się, że kocha żonę, ale nie spędza z nią czasu. Lubił ten jej spokój i stabilność, ale na pewnym etapie życia wydało mu się to zbyt monotonne. Jego chłopięca część zabawowa nie była w jego domu akceptowana. Pracowaliśmy nad tym, jak ma z żoną rozmawiać o swoich potrzebach, że jakaś ich część jest sfrustrowana i chciałaby zaistnieć. Wtedy mógłby zostawić tamtą kobietę i być z żoną. Pytanie, czy ten związek z żoną jeszcze istniał, czy jeszcze było co zbierać, no i co na to kochanka, bo została potraktowana instrumentalnie. – Kochanka była mężatką. Dla obojga był to czas wolny od małżeńskiego życia. Koszt utrzymania rodziny to kłamstwa i zdrady? – Czasem porozumienie jest możliwe, innym razem okazuje się, że są sprawy niepogadzalne. Jeż z wiewiórką może żyć, ale ryba z ptakiem nie, bo bez swoich warunków do życia umrą. Jeśli ma się trójkę dzieci i chce pojechać samotnie na deskę, to można tylko na weekend i to musi wystarczać. Pojawia się frustracja – cena, jaką się płaci za dobre rodzinne życie, ale jest ona do zniesienia – coś za coś. Jeśli idziemy razem pod rękę, ja idę szybciej i drobię, on wolno i dużymi krokami, to ten krok musi się uśrednić. I frustracja (śmiech)! – Na to wychodzi (śmiech). Przyjrzyjmy się kolejnemu etapowi: dzieci prawie lub całkowicie dorosłe, ona w menopauzie, mąż w andropauzie tetryczeje. Rozpacza, że nie został wokalistą Pearl Jam, tylko prawnikiem. Ona, że porzuciła karierę tancerki i została urzędniczką. Pojawia się świadomość, że nie wszystko jest już możliwe, a znaczna część życia za nami. Boli. Można zacząć się obwiniać, zamiast wziąć odpowiedzialność, uznając, że to był wybór. – Najpierw się docierali, dopasowywali, co było trudne. Potem przez lata przystosowywali, że są we czwórkę czy szóstkę i chodzili zgięci wpół. A teraz muszą się odzwyczaić od rodzinnego rytmu i znowu są we dwoje. I to jest proces. Najpierw dzieci są małe i bardzo nas potrzebują, potem coraz mniej, inaczej. Jest czas, żeby się przyzwyczaić, puścić. Gdy dzieci są już poza domem, rodzice mają w końcu czas dla siebie. Żeby nie atakować młodych, przywożąc weki, trzeba mieć własne życie. Coś robić razem, mieć jakieś wspólne cele, przestrzeń – tę razem i osobno. Na tym etapie są dramaty w rodzinach, w których mężczyzna pracuje, kobieta nie, dzieci już dorosły, a ona nie ma zajęcia. Robi się pusto nie tylko w gnieździe, lecz także w życiu. Miałam takie pacjentki, które w podobnej sytuacji znajdowały sobie zajęcia. Jeśli lubią się opiekować innymi, to warto za tą potrzebą podążyć. Jedna z nich została wolontariuszką w domu opieki, inna zaczęła hodować rasowe psy. Puste gniazdo, do tego mami młodość, pojawia się olbrzymia tęsknota za sobą samym sprzed lat i lęk przed nieuniknionym. – Panuje kultura młodości i trudno jest uznać, że jesteśmy starzy i podzespoły nie pracują. A ci, którzy to uznają, zaczynają biegać po lekarzach i rozmawiać tylko o tym. Tak źle i tak niedobrze. Nikt nie chce być stary, choć i tak nie ma wyboru. – Starość to czas ograniczeń i czas na spotkanie różnych faz życia. Dzieci mają swoje dzieci – znowu patrzymy na początek. Jako dziadkowie możemy się spełniać, ale ważne, żeby nie przesadzać. Są ludzie, którzy pracują do końca życia, choć znacznie mniej, ale też można się realizować, przekazywać wiedzę młodym, być ekspertem. Starzenie się może być całkiem znośne, nawet przyjemne, zważywszy, że pojawia się sporo czasu. Wiele rzeczy można jeszcze robić. Dziś ludzie mają dzieci późno – między 30. a 40. rokiem życia, więc puste gniazdo przypada na sześćdziesiątkę, czyli początek emerytury. Czas na ponowne spotkanie? – Jest ono możliwe pod warunkiem, że zaakceptowaliśmy tę inność. Wiewiórka jeża, jeż wiewiórkę, bo przecież oboje mamy miękkie brzuszki. Bez wspólnoty się nie da. Jej ważnym elementem jest zgoda na to, że jesteś, jaki jesteś, choć punktualny z niepunktualną będą się kłócić do końca świata. Będą się spóźniać na pogrzeby swoich przyjaciół, a przy okazji sobie nawrzucają. Ale mogą się jednocześnie lubić i korzystać z życia, póki trwa. Jolanta Berezowska – Lekarz psychiatra, certyfikowany psychoterapeuta The European Association for Psychotherapy, superwizor Polskiego Towarzystwa Psychologicznego i Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, nauczyciel psychoterapii w Polskim Instytucie Ericksonowskim, w którym wcześniej ukończyła wieloletnie szkolenie z terapii ericksonowskiej. Członek Zarządu Polskiego Towarzystwa Mindfulness. Joanna Drosio-Czaplińska – Psycholożka, psychoterapeutka integratywna, terapeutka EMDR, publicystka. Zajmuje się stresem traumatycznym i życiowymi kryzysami, prowadzi terapię indywidualną, par i grupową. Należy do Polskiego Towarzystwa Terapii EMDR. Współzałożycielka Instytutu Psychoterapii Masculinum. Doświadczenie zawodowe zdobywała w Klinice Psychiatrii i Stresu Bojowego. Autorka książki „Jestem tatą!” – wywiadów z 12 mężczyznami o tym, jak doświadczają swojego ojcostwa.
Z badań wynika, że 74 proc. młodych mieszkańców Indii woli, aby to rodzice znaleźli im życiowego partnera, a 93 proc. Hindusów żyjących w miastach zawiera aranżowany związek małżeński. Ślub z osobą spoza kasty oznacza wstyd i dyshonor dla rodziny. Karą może być odrzucenie lub honorowe zabójstwo. Wskaźnik rozwodów w Indiach jest niezwykle niski — wynosi zaledwie 1,1 proc. i dotyczy przede wszystkim ślubów z miłości Hinduska wychodząca za mąż przybiera nazwisko męża i mieszka z jego rodziną, a tym samym opuszcza swój rodzinny dom. W przypadku rozwodu nie należy już do żadnej z rodzin Singielki nie mają zbyt wielu okazji do randkowania. Dla wielu kobiet w Indiach to mąż jest ich pierwszym partnerem seksualnym Więcej takich historii znajdziesz tutaj. W Indiach związek małżeński zawiera co roku ponad dziesięć milionów par, z czego tylko jedna czwarta to tak zwane śluby z miłości. Śluby aranżowane nie są bynajmniej przeżytkiem z dawnej epoki nawet w najbogatszych warstwach społeczeństwa indyjskiego. Hindusi są mocno skoncentrowani na rodzinie rozumianej w szerokim tego słowa znaczeniu. Rodzina to bracia, siostry, rodzice, dziadkowie, bratowe i szwagrowie wraz z ich rodzicami. Ożeni się ze swoją dziewczyną, o ile ta zyska sympatię rodziców Wiek, w którym Hindusi zawierają ślub to 27 lat dla mężczyzn i 25 dla kobiet, a ślub jest środkiem umożliwiającym kontynuację struktury klanowej. Nawet, jeśli rodzice nie chcą podejmować decyzji związanych ze ślubem, to i tak muszą się z niej wytłumaczyć reszcie rodziny. Według Tanuja Sharma, profesora z Management Development Institute w Delhi, ślub zawierają dwie rodziny, a nie dwie osoby. Wystarczy, że te ostatnie potrafią się porozumieć i nadają na tych samych falach. Indyjska rodzina [Mumbai, Maharashtra - Indie] - Shutterstock Ayuush, pochodzący z Punjab 22-letni student MBA w wywiadzie dla magazynu "Slate" wyznał: "Moi rodzice są chill, gdyż pozwalają mi kontynuować naukę aż do 28. roku życia. Dzięki temu mogę ukończyć studia i zwiedzić świat, zanim dołączę do rodzinnego biznesu". Ayuush ożeni się ze swoją dziewczyną (jeśli będzie ją miał), o ile ta zyska sympatię rodziców, w przeciwnym wypadku to rodzice przedstawią mu kandydatki na żonę. Małżeństwo aranżowane czy z miłości nie ma dla niego żadnej różnicy: "Oba mi pasują, mam zaufanie do rodziców, wiem, że znajdą odpowiednią dziewczynę", stwierdził. Okazuje się, że tak myśli większość młodych Hindusów. Z przeprowadzonych badań Ipsos wynika, że 74 proc. młodych Hindusów w wieku 18-35 woli, aby to rodzice znaleźli im życiowego partnera. Ankieta Uniwersytetu Oxfordzkiego zrealizowana we współpracy z Lok Foundation wykazała z kolei, że 93 proc. Hindusów żyjących w miastach zawarło uzgodniony związek małżeński. Młodzi ufają rodzicom i wolą, by to oni wybrali dla nich życiowego partnera - Shutterstock Ślub tylko w ramach tej samej kasty i wyznania Mimo że konstytucja indyjska zapewnia równość wszystkim obywatelom, to system kastowy narzuca reguły zachowań, w tym te dotyczące ślubów. Zgodnie z nimi tylko ślub z osobą z tej samej kasty jest właściwy i możliwy. Młodzi Hindusi taki stan rzeczy akceptują. Świadczy o tym chociażby ogromna popularność serwisów randkowych, takich jak BharatMatrimony (ponad trzy miliony aktywnych użytkowników), czy IITIIMShaadi umożliwiających poznanie w celu matrymonialnym singla z tej samej kasty. Wpływ systemu kastowego na wybór partnera różni się jednak w zależności od tego, czy dotyczy mieszkańców wsi, czy miast. W tych drugich jego znaczenie jest dziś coraz mniejsze. Wielu singli korzysta z portali randkowych - Shutterstock Shubham, 26-letnia prawniczka z Jodhpur stwierdziła dla "Slate": "Nie żyjemy już w czasach naszych rodziców czy dziadków, kiedy cała rzeczywistość zamykała się w znanym jedynie mieście. Dzisiaj podróżujemy, wychodzimy, spotykamy się, wszystko jest możliwe". Inaczej sprawa przedstawia się w odległych i często zacofanych regionach kraju, gdzie ślub z osobą spoza kasty oznacza wstyd i dyshonor dla rodziny i wspólnoty, w której się funkcjonuje. Karą za to jest odrzucenie lub honorowe zabójstwo (do których według danych OZN dochodzi tysiąc razy rocznie). Jeśli chodzi o małżeństwa międzywyznaniowe, nie ma na nie przyzwolenia ani też chętnych do ich zawierania. O ile liberalni rodzice są gotowi zaakceptować niewybraną przez siebie osobę na życiowego partnera ich dziecka, o tyle nigdy nie zgodzą się na ślub z osobą innego wyznania niż hinduizm. Miłość? Niekoniecznie Pojęcie miłości i w jej konsekwencji ślubu różni się zasadniczo od naszych wyobrażeń w tym zakresie. Dla Europejczyka ważne jest zauroczenie, miłość, związek. Dla Hindusa zaangażowanie, a jeśli Amor jest przychylny, to pojawi się miłość i oddanie. Według kultury zachodniej najważniejsze jest szczęście osobiste. Dla Hindusa najważniejsze jest zabezpieczenie finansowe i socjalne, a małżeństwo jest jego częścią. Szczęście przychodzi potem. Nie miłość, lecz zabezpieczenie finansowe i socjalne, są najważniejsze - ALAMYLIMITED/BEWPHOTO W małżeństwie z miłości, harmonia i trwałość związku spoczywa na barkach kobiety. To jej przede wszystkim zależy na jego utrzymaniu. Powód jest oczywisty. Hinduska, wychodząc za mąż, przybiera nazwisko męża i mieszka z jego rodziną. Tym samym opuszcza swój rodzinny dom. W przypadku rozwodu nie należy już do żadnej z rodzin. W małżeństwie aranżowanym rodzice są jak gdyby gwarantami związku, a kobieta jest w pewnym sensie zabezpieczona na wypadek separacji lub rozwodu. Może dlatego wskaźnik rozwodów w Indiach jest niezwykle niski i wynosi 1,1 proc. i dotyczy przede wszystkim ślubów z miłości. Wskaźnik rozwodów jest tu bardzo niski - Shutterstock Drobne kłamstwo w imię miłości Tak, jak postęp technologiczny wprowadza w nasze życie zmiany, tak też i globalizacja wpływa na obyczaje i tradycje Hindusów. Stare łączy się z nowym. Młodzi Hindusi aspirujący do większego liberalizmu w kwestii ślubów praktykują self-arranged marriage zwany też love-arranged marriage. Nie chcąc burzyć tradycyjnego podejścia do ślubu, realizują wszystkie etapy prowadzące do niego, ale z jedną zasadniczą różnicą — sami wybierają osobę, którą przedstawiają jako poznaną na drodze poszukiwań w predysponowanych do tego portalach. Ot, takie drobne kłamstwo w imię miłości — tej prawdziwej, niezaaranżowanej. Owca cała i wilk syty. Liberalni Hindusi praktykują self-arranged marriage - Shutterstock Małżeństwo aranżowane nie jest bynajmniej małżeństwem z przymusu. Rodzice wybierają przyszłego partnera/partnerkę, po czym następuje zapoznanie. Jednak, czy znajomość będzie kontynuowana, zależy już wyłącznie od młodych. Jeśli młodzi nie przypadną sobie do gustu, rodzina kontynuuje poszukiwania. Być singlem to wyjątek Decyzja o tym, kiedy ma dojść do ślubu, należy do rodziny, a bycie singlem w Indiach nie jest ani popularne, ani łatwe. Presja rodzinna jest ogromna. Ślub to niemalże nakaz. To sposób życia i kontynuowania linii klanu i kasty. Być osobą samotną to w tym kraju wyjątek. Według danych ONZ z 2019 r., zaledwie 1 proc. kobiet pomiędzy 45. a 49. rokiem życia jest niezamężna. Młoda indyjska kobieta w restauracji [Ranchi, Jharkhand - Indie, 2020 r.] - Shutterstock Niezamężna dziewczyna mieszka z rodzicami (rodziną) i nie wypada, żeby wieczorami wychodziła samotnie na miasto. Do domu musi wracać najpóźniej o godzinie 22. Nie ma zbyt wielu okazji do randkowania, dlatego dla wielu kobiet w Indiach to mąż jest ich pierwszym partnerem seksualnym. Wielu rodziców przed rozpoczęciem poszukiwania odpowiedniego kandydata zasięga opinii astrologa. Strona astralna związku też jest bowiem bardzo istotna. Rodzina przedstawia córce na ogół kilku kandydatów, ale to do niej należy decyzja, czy któregoś wybierze. W przypadku akceptacji któregoś z nich składa on wizytę rodzicom dziewczyny w towarzystwie swoich rodziców. Rodzina rozmawia, lecz rodzice chłopaka nie zadają pytań dziewczynie. Obserwują ją, a ona ich. Kandydat natomiast bywa odpytywany ze swojej sytuacji zawodowej, stanu zdrowia, a przede wszystkim wysokości dochodów. Para konsultująca się z astrologiem odnośnie prognoz dla jej związku [Keesaragutta, Indie] - Shutterstock W posagu oddają oszczędności życia Po pierwszy spotkaniu chłopak wkrótce odwiedza dziewczynę ponownie w towarzystwie, np. żony swojego brata, a potem brata. Przed ślubem rodzina chłopaka ofiaruje rodzicom przyszłej synowej prezenty w ramach ceremonii zwanej Tilak, ale to jej rodzice wnoszą posag. Dziewczyna uprzednio pyta przyszłego męża, czego potrzebuje jego rodzina. Posagiem jest biżuteria, sari, meble, samochód. Dla rodziców dziewczyny na posag przeznaczane są na ogół oszczędności całego życia. To oni również finansują ceremonię ślubną. Na tym wydatki się nie kończą. Przez cały czas trwania małżeństwa rodzina żony będzie ofiarowywać rodzinie zięcia prezenty. Jest to jak gdyby gest wdzięczności wobec nich — ich córka mieszka u nich, jest przez nich utrzymywana, nie musi pracować i dbać o dom. Nic dziwnego, że do ślubu rodziny hinduskie przygotowują się całymi latami i nie jest im znane zjawisko zawierania ślubu niemalże ad hoc, jak to bywa w Europie. Ślub w Indiach - Shutterstock Ślub na tysiąc gości Przeciętny Hindus przeznacza na ślub swoich dzieci jedną piątą swoich oszczędności. Rynek ślubny w Indiach szacowany jest na 705 milionów Euro. Obejmuje prezenty, hotele, dekoracje, wizytówki itp. Każda rodzina kupuje z okazji ślubu 30-40 g złota, a średni budżet ślubny kształtuje się na poziomie od 13 100 do 15 700 Euro na 300-400 gości. Przedstawiciele klasy średniej w podróż poślubną udają się najczęściej do Goa, Jaipuru i Udaipuru. Sama ceremonia ślubna trwa trzy dni, w trakcie których odbywa się szereg uroczystości religijnych. Zaprasza się oczywiście rodzinę, przyjaciół, znajomych, sąsiadów. Na niektórych ślubach bywa tysiąc gości. Im bardziej zamożna rodzina, tym ceremonia ślubna bardziej wystawna. Niektóre takie ceremonie trwają nawet dwanaście dni. Sale balowe olśniewają przepychem dekoracji, biżuterią i bajkowymi ubraniami młodej pary oraz gości. Wesele w Indiach - Shutterstock Celem ślubu w Indiach jest posiadanie potomstwa. Rodzina to podstawa. Nie jest wyjątkiem zamieszkiwanie w jednym domu przedstawicieli trzech generacji. Częstym zjawiskiem jest poszukiwanie na żonę kobiety wykształconej, posiadającej dyplom uniwersytecki, a po ślubie zabranianie jej podjęcia pracy zawodowej. Na taką decyzję ma na ogół wpływ ojciec męża, który zgodnie z tradycją uważa, że żona powinna zajmować się domem i dziećmi. Niestety sama zainteresowana nie ma w tej kwestii zbyt wiele do powiedzenia i może jedynie polegać na sile perswazji swojego męża. Przyszła panna młoda nie będzie miała zbyt wiele do powiedzenia - Shutterstock Na koniu, grzbiecie słonia lub... luksusowym samochodem Tradycyjna ceremonia ślubna Thirumam odbywa się ściśle według ustalonego porządku (bharat). Pan młody przybywa na koniu, na grzbiecie słonia lub luksusowym samochodem. Towarzyszy mu brat panny młodej, któremu wręcza złoty sygnet. W oczekiwaniu na wybrankę, która oddzielona jest przesłoną, sam również dostaje sygnet. Panna młoda pojawia się w towarzystwie siostry i zakładu mu naszyjnik z kwiatów, następnie on jej. W trakcie ceremonii religijnej mandap duchowny błogosławi związek, po czym ojciec panny młodej oddaje ją panu młodemu. Rzucane są kwiaty na ramiona pary młodej. Na głowie nowożeńców sypie się kminek i cukier trzcinowy. Królewska procesja weselna - pan młody czeka na pannę młodą na dekorowanym słoniu - Shutterstock Panna młoda ubrana jest w wyjątkowo ozdobne, ciężkie sari w kolorze fioletowo-złotym. Na uroczystości dnia następnego zakłada nieco mniej bogate sari. Ubiorem ślubnym panny młodej może być także lehenga choli, rodzaj sukni ze spodniami lub salwar kameez (głównie na południu Indii), czyli obcisła góra i długa spódnica. Pan młody pojawia się w spodniach i długiej tunice, na ogół koloru białego. Związani są szarfą symbolizującą związek dwóch istot. Pan młody ubrany w białą Sherwani. Panna młoda w czerwonej lehendze podczas ceremonii Saptapadi - Shutterstock Kobiety i dzieci głosu nie mają Rodzina w Indiach ma charakter patriarchalny. Mąż, głowa rodziny wraz z synem pierworodnym podejmują decyzje dotyczące rodziny — za zgodą lub bez zgody żony, mimo że jest proszona o zdanie. Dzieci uczone są reguł obowiązujących kastę, do której należą, zapoznawane są także z wielkimi historycznymi epopejami narodowymi ("Mahabharata" i "Ramayana"), zasadami i kodeksami zachowań obowiązujących w społeczeństwie indyjskim. Rodzina odgrywa rolę socjalną, chroni i utrzymuje jej członków w miarę swoich możliwości. Rodzinnie chodzi się do restauracji, podróżuje, wypoczywa, odwiedza świątynie. Głowie rodziny, czyli mężowi i ojcu, należy się bezwarunkowe posłuszeństwo. Do niego należy ostateczna decyzja w kwestii spraw rodzinnych, takich jak ślub dzieci, podjęcia przez nie studiów, wyboru zawodu, rodzaju roślin do upraw, itp. Dzieci uczone są zasad zachowania obowiązującego w kaście - Shutterstock Oprócz ojca również pozostali mężczyźni w rodzinie mają głos doradczy i decydujący. Kobiety i dzieci głosu nie mają. Władza żony ograniczona jest wyłącznie do dzieci, chyba że jest wdową. Wtedy musi być posłuszna synowi lub synom. Te rygorystyczne zasady są mniej restrykcyjne w dużych miastach, gdzie zwyczaje kulturowe ulegają powolnym, bardziej liberalnym przeobrażeniom. Syn jest podstawą rodziny. To on zabezpiecza starość rodziców, przejmuje ziemię lub rodzinny biznes i odpowiada za ciągłość rodu. Zanim zajmie tak odpowiedzialną funkcję w rodzinie, musi przez pierwsze pięć lat życia być traktowany jak książę, przez następne dziesięć jak niewolnik, a począwszy 16. roku życia - jak przyjaciel. Tu mężczyźni mają decydujący wpływ na życie kobiet - Shutterstock Małżeństwo zaaranżowane to dla większości Hindusów forma zabezpieczenia się na przyszłość bez angażowania się bezpośrednio w trudy poszukiwania partnera lub partnerki. Młodych Hindusów wyręczają w tych poszukiwaniach rodzice. Każda ze stron, decydując się na związek, ma świadomość, jakiego dokonała wyboru i czego od tego wyboru może w przyszłości oczekiwać. Źródło:
Przygotowania do ślubu – od czego zacząć? Zaręczyliście się, powiadomiliście o tym fakcie rodzinę i co dalej? Od czego zacząć przygotowania do ślubu? Co jest ważne, a co mniej? Zobaczcie! Wbrew pozorom przygotowania do ślubu nie są łatwe. Wiążą się z trudnością w zgraniu terminów rezerwacji sali, orkiestry lub dja itd… Jeśli macie wybraną konkretną datę, kiedy ma się odbyć ślub (przykładowo może to być rocznica dnia, w którym się poznaliście) najlepiej zarezerwować salę nawet na półtora roku wcześniej. Jeśli takiej daty nie ma, może to być na rok wcześniej. Trzeba się liczyć z tym, że najciekawsze sale weselne oraz najbardziej znane restauracje mają rezerwacje nawet na dwa lata do przodu. Jeśli wybraliście już salę weselną i zarezerwowaliście termin wesela, udajcie się do Kościoła. Na załatwianie formalności jest jeszcze zbyt wcześnie, ale możecie zarezerwować datę i godzinę ślubu. Przy okazji spytajcie, jakich formalności i kiedy musicie dopełnić. Sprawą, którą należy załatwić w następnej kolejności jest rezerwacja terminu u orkiestry lub dja. Prawdopodobnie będziecie musieli się zapoznać z ofertą wielu z nich zanim znajdziecie taką orkiestrę lub dja, którzy spełnią Wasze oczekiwania i jednocześnie będą mieli wolny termin w dniu Waszego ślubu. Przesłuchania najlepiej jest zacząć również około roku przed planowaną datą ślubu, ale już po zarezerwowaniu sali weselnej bądź restauracji na konkretny termin. Nie zapomnijcie również o wcześniejszym wybraniu i rezerwacji sukni ślubnej. W większości przypadków suknie są szyte na zamówienie i czeka się na nie nawet 8 miesięcy! Dodatkowo może się okazać, że nie możecie wejść do salonu i zmierzyć sukni. Często nawet na pierwsze spotkanie w salonie sukni ślubnych trzeba się umawiać, a czas oczekiwania wynosi nawet 2 tygodnie! Napięty grafik może mieć również kamerzysta i fotograf. Popytajcie znajomych, przejrzyjcie portfolio wybranych fotografów w internecie i na wszelki wypadek zarezerwujcie u wybranej osoby czas. Jak już na pewno zauważyliście przygotowania do ślubu trzeba rozpocząć z dużym wyprzedzeniem. Opisaliśmy najważniejsze rzeczy, na które trzeba długo czekać. Resztę spraw możecie spokojnie załatwiać później, ale pamiętajcie, że nawet na obrączki czeka się około 3 tygdoni. Rozpoczęliście już przygotowania do ślubu? Jak Wam idzie? Co z naszej listy udało się już załatwić?
dzieci prowadzące do ślubu